Slip w Fordonie, cokół dla promu w Solcu. Zbyt skomplikowane konstrukcje? - Minął tydzień

Dość powiedzieć, że z tego drugiego powodu poprzedni sezon „Flisak” definitywnie zakończył już 21 sierpnia…

Teraz pierwsze wieści z promowych przyczółków płyną optymistyczne. Wody pod dnem „Flisaka” jest ponad 2 metry, więc żegludze nic nie zagraża. Oszołomionym wielką majówką przypomnę jednak, że wciąż mamy dopiero pierwszą połowę maja i przed upalnym długim weekendem mieliśmy wiele dni chłodnych i słotnych, więc rzeki mogły nabrać sporo wody. Pytanie, na jak długo to wystarczy.

Co ciekawe, główny problem z „Flisakiem” nie wynika z tego, że wody w Wiśle często bywa mało. Gorsze dla niego jest to, że przyczółki promowe źle zaprojektowano. Przy niskiej wodzie stają się zbyt strome, by bezpiecznie z nich korzystać. Co jeszcze ciekawsze, tydzień przed ponownym uruchomieniem „Flisaka” do bydgoszczan dotarła ostra krytyka nowego slipu przy zrewitalizowanych bulwarach wiślanych w Starym Fordonie. Powód jest ten sam, co w Solcu i Czarnowie: zjazd zbudowano zbyt stromy i przy niskim stanie wody ze slipu nie da się bezpiecznie spuścić łodzi i kajaków.

Czyżbyśmy w Polsce, a osobliwie w okolicach Bydgoszczy, nie potrafili poprawnie zbudować tak wydawałoby się nieskomplikowanej konstrukcji, jak slip czy cokół przeprawy promowej? W budżecie naszego województwa na rok 2024 zarezerwowano dwa miliony złotych na przebudowę cokołów „Flisaka”. Oby te pieniądze trafiły w ręce wykonawcy, który znajdzie projektanta bardziej łebskiego niż ten, który wcześniej spartolił robotę w Solcu, Czarnowie i Fordonie.

Drugi news, który ostatnio wywołał mój złośliwy uśmieszek, też wiąże się z przeprawą przez Wisłę na wysokości Solca i Czarnowa. To kolejna interwencja w sprawie budowy drogi ekspresowej S10 pomiędzy Bydgoszczą i Toruniem. Parę tygodni wcześniej marszałek naszego województwa rozesłał do mediów pięknie graficznie opracowany folder, w którym przedstawił 26 „potrzeb inwestycyjnych”, jego zdaniem niezbędnych dla harmonijnego rozwoju regionu. Jedną z tych potrzeb jest budowa właśnie w okolicach Solca Kujawskiego przeprawy przez Wisłę, która połączyłaby drogi krajowe numer 10 i 80. Nie przeprawy promowej, tylko stałego mostu, który akurat w tym punkcie nie stanowiłby wielkiego wyzwania. Wisła nie prezentuje się tam bowiem jak królowa polskich rzek, a co najwyżej księżniczka, mająca w talii zaledwie 360 metrów.

Odpór dla koncepcji marszałka tym razem nadszedł z Wiejskiej, w petycji, którą złożyła Paulina Matysiak, posłanka z… Łódzkiego. Zaproponowała otóż, by w trosce o ekologię całkiem zarzucić plany budowy S10 i powiązanego z nią mostu w Solcu, a zainwestować w budowę szybszej kolei pomiędzy Toruniem i Szczecinem, to znaczy takiej, która skróciłaby podróż na tej trasie z 5 godzin do 2,5. Zgadzam się, że w XXI wieku w środkowej Europie pokonywanie 273-kilometrowego odcinka w 5 godzin to komunikacyjny skansen. Ale dlaczego ma to być alternatywa? Nie można poprowadzić i szybkiego pociągu, i bezpiecznej drogi, skoro tyle już wycięto drzew, by ta droga powstała?