Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

[25 LAT "EXPRESSU"] Gong w mózgu. Przewodnik dla zgreda, czyli gdzie Wasze dziecię znika wieczorem?

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Archiwum
Jeśli dobry Bóg obdarzył Was końskim zdrowiem i udało się Wam dociągnąć w pobliże pięćdziesiątki, zapewne macie ten sam problem, co my.

Oprócz chaty, bryki i siwych włosów dorobiliście się także tzw. owoców miłości. Kiedy były małe, były one słodkie. Teraz zaś wysypały im się wąsy lub urosły biusty. Niektóre dobre państwo wyposażyło już nawet w zielone książeczki do zbierania niepotrzebnych pieczątek. Książeczka taka daje miłe poczucie wolności i samodzielności bez granic.

No, może prawie bez granic. Zgodnie z umową, na początku każdego miesiąca albo po każdej niedzieli jeden z drugim Owoc regularnie zamienia się w pijawkę, wyciskającą z kieszeni dobrodzieja swoją dolę, zwaną też kieszonkowym, zaskórniakiem, czy dumnie wypłatą. Kiedy zaś transfer kapitału zostanie dokonany, Owoc-Pijawka z reguły odczuwa już wolność absolutną. W zależności od gęstości wąsa lub wielkości biustu, o godzinie siedemnastej, osiemnastej, dziewiętnastej rzuca krótko: „Słuchajcie, ja wychodzę. Wrócę późno, nie czekajcie na mnie.

Mam klucz”. Szczęście, jeżeli przed trzaśnięciem drzwiami uda się wcisnąć mu w dłoń worek ze śmieciami... Wiecie już dobrze, że pytania w rodzaju „Dokąd idziesz?”, „Z kim się tam spotkasz?” nie mają żadnego sensu. Usłyszelibyście bowiem znów ten sam tekst: „Umówiłam(em) się z ludźmi”, czy też: „Będę w Kuźni, Mózgu, Gongu, Sogo” itd. Większość z Was nigdy zapewne nie sprawdzi, jakież to duchowe i gastronomiczne delicje oferują owe Mózgi, Kuźnie, Gongi i Sogo, że Wasze Owoce-Pijawki pchają się do nich. (...)

Młodzi ludzie, zwłaszcza „podkręceni’’ piwem, stają się niezwykle mobilni, a na planie Bydgoszczy obecnie można wskazać przynajmniej osiem punktów, w których w danej chwili mogą się znajdować.

Młodzieżowe kluby muzyczne powstały w Bydgoszczy stosunkowo późno, dopiero kilka lat temu, i na początku rozwijały się niemrawo. Naturalną koleją rzeczy wypełniły one miejsce po bastionach zdychającej w pierwszym uścisku kapitalizmu kultury studenckiej. Stały się też alternatywą dla drogich lokali dyskotekowych, w których (...) dobrze czuły się tylko pogardzane przez ambitniejszych młodych ludzi (przynajmniej we własnym mniemaniu) „dyskomuły”.

Pierwsze urosły w znaczenie położone w obrębie Starego Miasta „Trytony”, wkrótce w ich pobliżu - przy nabrzeżu Brdy przycumowała stara barka, której „odlotowy” wystrój nadał ktoś sprawnie posługujący się palnikiem acetylenowym. Zbyt obrazoburcza i zbyt abnegacka jak na pomorskie gusta „Barka” z góry jednak skazana była na krótki żywot. Po kilku głośnych burdach pływający obiekt zgorszenia spalił się i dosłownie, i w przenośni. Przez dłuższy czas na placu boju osamotnione pozostawały „Trytony”, przeżywające wtedy okres prosperity.

Osamotnienie oznacza brak konkurencji, a brak konkurencji na dłuższą metę nikomu nie służy. Ze swarów o „rząd dusz” w „Trytonach” poczęty został „Mózg”, który znalazł odpowiednio pojemną czaszkę w zdewastowanych pomieszczeniach, bodaj po fabryczce czy zakładach naprawczych projektorów filmowych, nad kinem „Pomorzanin”, a potem sprawy zaczęły toczyć się lawiną.

Przy Matejki zainstalował się „Red Fox”, na początku próbujący obok piwa i czadu wlewać w młode wnętrzności myśl liberalną spod krzyża UPR-u, na Wełnianym Rynku na dwóch kondygnacjach rozsiadło się hardrockowe „Sogo”, w bramie pod browarem, na Toruńskiej, uwił gniazdko „Gong”, w bramie przy Gdańskiej, niemal naprzeciwko Polskiego Radia, schowała się „Kuźnia”, a w Zaułku przycupnął „Merlin”. Wreszcie wynalazkiem ostatnich miesięcy, w mózgu wydającym chyba najwięcej oznak życia, jest wkopany w ziemię Pod Blankami „Clan”.

(...) Z upodobaniem tu żonglujemy nazwami własnymi klubów, tymczasem nie wyjaśniliśmy, co w interesującym nas kontekście znaczy samo słowo „klub”. (...) Bydgoski klub muzyczny A.D. 1995 składa się przede wszystkim z czterech składników: ludzi, piwa, dymu i hałasu. Mniej więcej raz na tydzień organizuje się tam coś, co z pewnym wahaniem można by nazwać imprezami tanecznymi. 0 co dokładniej chodzi, wyjaśnimy niżej.

Od czasu do czasu, w sumie dość rzadko, w klubach dzieją się happeningi w rodzaju malowania nagich ciał i występują muzycy. Pół biedy, jeżeli są to jakieś raczkujące lokalne kapele. Cała bieda, kiedy udaje się ściągnąć kogoś naprawdę popularnego. Przed takim koncertem klub zamienia się w Kamieniec Podolski, małolaty w pułk janczarów, gotowych oddać życie za sforsowanie bramy, jej obrońcy zaś za punkt honoru przyjmują dorównanie w wojennym kunszcie Małemu Rycerzowi Longinusowi Podbipięcie razem wziętym.

Po co tam chodzą?

Oddajmy sprawiedliwość właścicielom klubów muzycznych. Ich zapobiegliwość uratowała przed kompletną ruiną kilka zapomnianych przez Boga i rajców budowli. Wyszperali oni na planie miasta jakieś niepotrzebne magazyny, hale fabryczne, upadające sklepy czy zapuszczone piwnice.

Najczęściej własnymi rękami przeprowadzali tam remonty, obmyślali wystrój, „kombinowali” wyposażenie. Jedynie po „Sogo” i „Clanie” widać, że wpompowana tam została grubsza forsa. W pierwszym tuż przy wejściu zniewala oko wypolerowany prawdziwy harley w charakterze pomnika kultury, w głębi zaś mrugają ekrany, na których prezentuje się zapisy koncertów gigantów rocka. Drugi wystylizowano na oberżę. Gdzie indziej klimat zbudowany został ze zwykłych desek, tektury, elementów ciężkawej metaloplastyki i różnokolorowej farby.

(...) Kluby te, wbrew nazwie, tylko w małej części wychowują stałą klientelę. Trudno zatem dzielić je na podkategorie. Z rzadka takim wyróżnikiem jest gatunek puszczanej muzyki. Pod tym względem konsekwencję zachowują bodajże jedynie właściciele „Mózgu”, do bólu dręczący swych gości pewną wymyśloną przez siebie awangardową odmianą jazzu (jazz-rocka?), której nadali nazwę jass. W innych miejscach o tym, co kłębi się z głośników, często decydują sami klienci, nachalnie wtykający barmanowi swoją ukochaną kasetę z błagalnym jękiem: „Musisz to puścić”.

O wyborze swego miejsca na ziemi decyduje też „kasa”. Różnica w cenie piwa rzędu złotówki decyduje, że „prole” i uczniowie prędzej wybiorą się do „Gongu” (ważne jest też to, że nikt tam nie bawi się w sprawdzanie dowodów osobistych) niż do „Sogo” czy „Clanu”. W zakresie picia dominują dwie szkoły: jedni pociągają w tempie, aż do złapania „fazy” (bywa że markowanej - dla szpanu), inni potrafią całą noc spędzić przy butelce piwa lub drinku.

Tu i ówdzie stali klienci korzystają z przywileju „kreski”, albo dostają piwo pod zastaw, np. dowodu osobistego. Długi u barmana reguluje się pod rygorem „spalenia” w danym miejscu. „Spaleni” bywają także niepoprawni zadymiarze, stąd w klubach z zasady jest spokojnie i bezpiecznie. W „Mózgu” na przykład wyłuskiwaniu person non grata służy solidna, stale zamykana metalowa krata na półpiętrze, przez którą, po naciśnięciu dzwonka, przejść musi każdy klient.

Dosyć ważnym kryterium wyboru bywa również tolerancja barmanów i właścicieli oraz - „bramkarzy” na „towar”. Są miejsca, w których bez trudu można kupić, sprzedać, wypalić lub possać wszystko, co jest dostępne na rynku: od „skuna” (marihuana, głównie holenderska), poprzez haszysz, po „kwas” (coś pośredniego między amfetaminą i marihuaną, bardzo długo działające).

W innych miejscach przywilej swobodnego palenia obejmuje wyłącznie krewnych i znajomych Królika, z jeszcze innych amatorzy „skunów” i „kwasów” są konsekwentnie przepędzani. Wybór używki ma także podłoże ekonomiczne. Aby zawrócić sobie w głowie piwem, czwórka młodych i zdrowych ludzi musi wydać minimum 60 nowych złotych. Kupując „skuna”, zrobi sobie „dobrze” średnio za połowę tej kwoty. Dealerzy w środowisku są dobrze znani, a jednak policja nie ma na nich rady. (...)Dealerzy bezbłędnie wyczuwają „psy”, wyróżniające się w otoczeniu niczym tajniacy w „Stawce większej niż życie”(...).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!